Sever
Administrator
Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 730
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 1:35, 25 Lut 2007 Temat postu: Opowieść |
|
*Wszedłeś do karczmy, ażeby najeść się i napoić. Gwar panował tu jak zwykle duży, lecz zauważyłeś, iż goście skupili się wokół jednego stołu. Słuchali z zainteresowaniem mężczyzny, który stojąc, górował nad nimi z kuflem piwa w dłoni. Wyglądał na bardzo przejętego. Podszedłeś bliżej i usłyszałeś, jak z pasją bajarza opowiadał*
-... zwą ich Upadłymi Aniołami. Słyszałem, że ich Zakon był potęgą w sąsiedniej krainie. Lecz nagle... nagle słuch o nich zaginął *mężczyzna wzruszył ramionami, lecz zaraz uniósł palec wskazujący i objął groźnie wzrokiem zgromadzonych * Ale powrócili... Widziałem ich! Tu! Na ziemiach Anfalas! *wykrzyknął i uniósł ręce w szybkim geście, rozlewając piwo z kufla. Znów zniżył głos, marszcząc brwi* I powiadam wam...! Zapamiętajcie moje słowa... Należy nam odtąd żyć w trwodze.
*Kilka osób wymieniło ironiczne uśmieszki, niektórzy się tym przejęli. Wszyscy zaś słuchali go dalej*
- To była ciemna, bezgwiezdna noc. Wracałem z podróży, myśląc tylko o tym, ażeby jak najprędzej ogrzać się w blasku domowego kominka...
*Ktoś odchrząknął, jakby chciał dać do zrozumienia, iż nie przyszedł tu słuchać o tym, co ten porabiał ostatnimi czasy. Lecz on, jakby nie zwracając uwagi, mówił dalej*
- Gdym przejeżdżał nieopodal lasu, dojrzałem sznur świateł pochodni między drzewami. Przyjrzałem się bliżej i dostrzegłem, iż niesione one były przez zakapturzone postaci, sunące w głąb lasu w dostojnym korowodzie milczenia. Poczułem się dziwnie nieswojo... Taki widok nie należał do codziennych. Było w nim jednak coś, co kazało mi zsiąść z konia i podążyć za nimi. Nie wiem...może to moja wrodzona ciekawość *zaśmiał się w sposób, który świadczył o tym, iż piwo naprawdę rozwesela nastrój. Zaraz jednak znów spoważniał * Sam nie wiem ile czasu ich śledziłem. Ale las wokół zgęstniał, a w powietrzu zaczęła się roztaczać nieprzyjemna wilgoć mgły.. W końcu wyszli na polanę. Ja zostałem ukryty wśród drzew i obserwowałem...
*Mężczyzna pociągnął byczego łyka z kufla. Wytarł rękawem pianę... Trwało to tyle, iż niektórzy goście karczmy zaczęli się wiercić niecierpliwie na krzesłach, wyczekując dalszej części opowieści.*
- Pośrodku tej polany stał ogromny kamienny stół, a może ołtarz... licho ci ich tam wie, na którym znajdowało się mnóstwo świec. Zakapturzone postacie zaczęły go okrążać... idąc nieprzerwanie i dostojnie. Gdy krąg, który utworzyły wokół ołtarza się zamknął, równo jak jeden mąż, wbiły pochodnie w ziemię. Mgła zaczęła ustępować z polany, a oni stali bez ruchu, jak posągi z założonymi na wysokości brzucha dłońmi, na które nasunięte były rękawy ich czarnych szat. Mimo, iż mgła osunęła się, a od świateł świec i pochodni było dość jasno, nie mogłem dostrzec ich twarzy. Wyglądało to tak, jakby pod kapturami nie mięli niczego... Tylko nieprzeniknioną i przerażającą otchłań ciemności... Cisza zdawała się jeszcze bardziej pogłębiać. Zaczęło mnie to przerażać. Wtem!... zgodnym i płynnym ruchem postaci w czarnych kapturach uniosły ku ołtarzowi dłonie. I usłyszałem modlitwę, czy może raczej rodzaj pieśni aniołów mroku. Było to w języku jakiego nigdy przedtem nie słyszałem i zaklinam się, nigdy już pewnie nie usłyszę! Z głosów, które jednym chórem rozbrzmiewały na polanie, emanowała jakaś potężna moc. Ostatnia rzecz jaką pamiętam...unieśli szybkim ruchem ręce ku nocnemu niebu, a potężny ogień buchnął z ołtarza.
- I...i co było dalej? *zapytał czyiś piskliwy, przerażony głos*
- Niestety nie wiem *odrzekł mężczyzna smętnie* straciłem przytomność. A gdy się obudziłem, niczego już tam nie było... nawet ołtarza. Znalazłem tylko...
- Może ci się to przyśniło *parsknął jakiś krasnolud, lecz zaraz mina mu zrzedła, gdy mężczyzna wyjął z kieszeni kruczoczarne pióro. Było wielkości takiej, iż żadne z żyjących w Anfalas stworzeń nie mogło go zgubić. Wywarło na zgromadzonych wrażenie takie, jak ostrze, o którym mówi się, iż przeciąć mogłoby opadające na nie jedwab. Mężczyzna przerwał ciszę*
- To znak...!
*~x~*~x~*~x~*~x~*~x~*
*Wchodzisz w ciemny las. Jest on ponury, nie ma w nim zieleni. nie widać żadnych zwierząt! Drzewa Ogromne jak budynki, konary wyżynają się do samego nieba! Ale na żadnym nie ma nawet jednego listka!?! Widzisz jak ścieżka, którą idziesz znika w tym przerażającym gąszczu! Cały czas czujesz na sobie czyjś wzrok...... rozglądasz się ale nic nie widzisz!?! Poruszasz się powoli, z każdym krokiem czujesz jak twoje serce bije coraz mocniej! Legenda mówi, że jest to las Upadłych Aniołów!! A w samym środku znajduje się Klasztor!*
*Ale ty jesteś niedowiarkiem i w bajki nie wierzysz... więc ruszasz dalej! Z każdym krokiem robi się coraz zimniej i ciemniej!?! *
*Słyszysz jakieś szepty w oddali......*
chodź choooodź doooo nasssss!!
*Przyspieszasz kroku i idziesz za głosem! lecz gdy dochodzisz w miejsce, z którego one dochodziły nic nie znajdujesz! Zaczynasz coraz poważniej się zastanawiać czy aby na pewno dobrze zrobiłeś wchodząc tu??? Powietrze jest coraz chłodniejsze, jak byś wchodził do krainy zmarłych!!*
*Twój mózg zaczyna coraz intensywniej
pracować!*
*Przypominasz sobie....................... Że kiedyś słyszałeś opowiadania ludzi o dzielnych wojownikach, którzy zginęli, ale ich dusze nigdy nie zaznały spokoju, a ciała nigdy się nie odnalazły!*
*Czujesz jak dreszcze przebiegają przez twoje ciało! Ale nieugięty idziesz dalej. Ale twoje kroki nie są już takie pewne. Co chwile rozglądasz się na boki i nic nie widzisz! Jednak masz uczucie jak by Cię ktoś obserwował. Las jest Coraz gęstszy teraz ścieżka robi się wąska *ma góra metr szerokości*. Czujesz gałęzie, które zahaczają o twoje szaty, przyglądasz się drzewom... Nagle zatrzymujesz się! Zastygasz jak skała! widzisz ogromne drzewo i jesteś przekonany, że ono na ciebie Patrzy!! Patrzysz na inne konary i z przerażeniem stwierdzasz że one wszystkie są skierowane w Twoją stronę!!!!!! *
*Zaczynasz biec na oślep, przedzierasz się przez chaszcze, żaden człowiek nie jest wstanie wytrzymać takiego napięcia. Na plecach czujesz tylko zimny wiatr, jakby oddech Śmierci!!*
*Biegniesz ile sił w nogach, już sam nie wiesz jak długo, ale nie przestajesz biec! Cały czas czujesz czyjś wzrok na sobie, jest coraz zimniej i ciemniej! I nagle potykasz się i tracisz przytomność!!*
*Budzisz się ....... Otwierasz oczy a nad sobą widzisz anioła o złocistych włosach, śnieżnobiałej cerze i perlistym uśmiechu!! Powoli się podnosisz i spostrzegasz że znajdujesz się na polanie, która otoczona jest z każdej strony lasem. A rzekomy anioł którego widziałeś to po prostu piękna dziewczyna, która cię ocuciła!*
Witaj nieznajomy co cię sprowadza do naszego klasztoru?
*W tym momencie uświadamiasz sobie, że odnalazłeś to magiczne miejsce... a zarazem nie widzisz w nim nic magicznego! Ot zwykła polana i trzy chatki.*
*Próbujesz wstać, ale jesteś niesamowicie osłabiony. Jednak dziewczyna pomaga ci. Wspierasz się na jej ramieniu i się podnosisz.*
*Teraz widzisz cała polanę i oprócz trzech chatek dostrzegasz potężną fortece z białego marmuru. Każda wieża jest wyrzeźbiona w kształcie anioła! A nad bramą wejściową znajduje się posąg Archanioła z mieczem, w jednej, i tarczą w drugiej dłoni! Przyglądasz mu się chwile i stwierdzasz że jest ze szczerego złota! Patrzysz po murach i dostrzegasz że ten biały marmur to jednak nie marmur a wyszlifowane ludzkie kości, z których jest zbudowana forteca*
*Czujesz jak Ci ciarki przebiegły po całym ciele, wyobrażasz sobie ilu wojowników musiało zginąć, aby powstała taka gigantyczna budowla!*
*Zaczynasz się zastanawiać jak to możliwe, że przed chwila widziałeś tylko chaty wieśniaków, a teraz patrzysz na tak cudowną, a zarazem przerażającą budowlę, która na pierwszy rzut oka wygląda, że nie jest zbudowana ludzką ręką!*
*Podchodzisz bliżej lecz dziewczyna łapie Cię za rękę i odciąga mówiąc:*
Do Klasztoru Upadłych Aniołów wstęp mają tylko nieliczni!!!
Nie podchodź za blisko bo zostaniesz porażony piorunem!!!
*po tym co przeżyłeś w lesie pokornie słuchasz rady dziewczyny i oglądasz ten Cud natury z wielkim podziwem ale z dalszej odległości!!*
Post został pochwalony 0 razy
|
|